-
Serdecznie nie znoszę się pakować – to zdanie powtarzam już
chyba od tygodnia, próbując skompletować zestaw rzeczy
niezbędnych, podczas rocznego pobytu w Zambii.
Jeszcze miesiąc
temu, lekceważąco podchodziłam do sprawy – Dwie walizki po 23
kilo? Toż to mnóstwo miejsca! Co ja tam włożę? - nic bardziej
mylnego!
Otóż, to
miejsce się kurczy. Po prostu znika, a kilka lekkich ubrań plus
parę kosmetyków nabiera nagle wagi… poważnej. Szczególnie gdy
stajesz przed dylematami: „brać szlafrok czy nie?”, „jak dużo
odżywki do włosów potrzebuję?” i „dlaczego to się nie
mieści?!”.
Mój wzrok
pada na krzyż misyjny, wiszący na mojej szyi. Wracam myślami do
dnia mojego posłania, w którym go otrzymałam. I do słów
Ewangelii z tamtego dnia:
Jezus
przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch.
Dał im też władzę nad duchami nieczystymi.
I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
Mk 6, 7-9
I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
Mk 6, 7-9
Apostołowie nie mieli nic prócz laski. Nawet torby! Jedyne co było im potrzebne to Duch Święty, który uzdalniał ich do głoszenia Ewangelii.
Zaufać. Zaufać, że Pan
Bóg zatroszczy się o wszystko: o ten wyjazd, o nasze niepokoje i
lęki, o każdą rzecz która będzie nam naprawdę potrzebna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz