poniedziałek, 9 maja 2016

Zambijski różaniec. Część pierwsza.

Maj. Wszystko kwitnie, pachnie, dni są coraz dłuższe i coraz cieplejsze. To w Polsce. W Zambii maj oznacza koniec pory deszczowej i początek pory suchej, zimnej. Naprawdę zimnej. Dzisiaj na poranną mszę poszłam w polarze i wcale nie było mi za gorąco, a w nocy zamiast spać tylko pod prześcieradłem zaczynam używać też koca. Co prawda około południa znów robi się gorąco, ale za to już nie pada.

Polski maj, kojarzy mi się też z nabożeństwem majowym i modlitwami do Maryi. My, razem z Madzią, napisałyśmy rozważania tajemnic różańca , którymi chcę się z Wami podzielić. Każda tajemnica dotyczy naszej misyjnej codzienności, ludzi których spotykamy, sytuacji, które z pozoru nieważne, tak wiele znaczą.
Na początek Tajemnice Radosne oraz Światła. Zapraszam do przeczytania, a jeśli byście mogli odmówić choć dziesiątkę za naszą misję w Mansie, będziemy bardzo wdzięczne!



TAJEMNICE RADOSNE

1. Zwiastowanie Maryi, iż jest matką Syna Bożego.

Ona powiedziała tak. Przyjęła wolę Pana Boga, nie wiedząc co ją czeka.

Dla każdego z nas Pan Bóg ma zadania. Pytanie, czy my zgadzamy się je wykonać?
Do Kennedy'iego zadanie przyszło w postaci siostry salezjanki. Ten wysoki, sprawny chłopak właśnie w najlepsze grał w kosza, gdy zauważył, że ktoś mu się przygląda. To siostra – stała przy boisku. Kiedy piłka potoczyła się w jej stronę, podniosła i podając ją Kennedy'iemu spojrzała mu prosto w oczy. Po grze podeszła i zapytała wprost: „Nie chciałbyś pomóc nam w oratorium dla dzieci? Potrzebujemy liderów, którzy będą organizować im zabawy...”. Chłopak tylko się zaśmiał. On i dzieci? Nigdy. On nie lubi dzieci, działają mu na nerwy i generalnie tylko przeszkadzają. Siostra się nie poddała: „Może przyjdziesz na tydzień, zobaczysz jak to działa i później zdecydujesz?”. Zgodził się, przyszedł, został. Teraz jest jednym z bardziej aktywnych liderów w naszym oratorium, od dwóch lat pomaga w szkole garażowej, dzieci go uwielbiają. Twierdzi, że w przyszłości chce otworzyć szkołę dla biednych dzieci. Zaczęło się od jednego „tak”.

Maryjo, nasza Matko, ucz nas mówić „tak” dla nawet najbardziej niemożliwych i z pozoru nierealnych pomysłów Pana Boga.

2. Nawiedzenie świętej Elżbiety.

Maryjo przemierzałaś tyle kilometrów, na własnych nogach, po to aby tylko odwiedzić swoją przyjaciółkę.

Ciężko w Mansie o podwózkę, dzieci nie mają rowerów, rodziców też nie stać na samochody. Wczoraj już o 6:30 przed domem sióstr czekał Patrick. Przyszedł sam. Przyszedł prosić siostrę o przyjęcie go do szkoły. Po zakończeniu rozmowy podwozimy go do miasta, skąd przyszedł. Lecz jego dom okazał się być dalej niż się spodziewałyśmy. Musiał wyruszyć z domu około 4:30, żeby być już na 6:30 u sióstr Salezjanek. Tak bardzo chcę się uczyć, że kilometry go nie przerażają. A przecież szkoła i dom sióstr jest w tym samym miejscu.

Maryjo, Ty miałaś tyle siły, żeby iść tak wiele dni z Jezusem pod sercem i to bez żadnej pomocy. Prosimy dodawaj nam otuchy w podążaniu do naszych celów.


3. Narodzenie Pana Jezusa.

Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. (Łk, 2,10-11)

Jezus narodził się dzisiaj w oratorium, kiedy zazwyczaj dumny Salomon, wytłumaczył młodszemu koledze matematykę. Narodził się, kiedy Royd na przerwie podzielił się swoim jednym kawałkiem pieczonego słodkiego ziemniaka z dziećmi dookoła. Przyszedł w postaci jednego z liderów, który pomógł zorganizować dzieci, gdy my opadłyśmy już z sił. Odwiedza nas codziennie razem z chmarą dzieci, która co rano wpada do szkoły. Narodził się, kiedy Moses przepuścił małego Patsona w kolejce po tobwe na śniadanie.

Maryjo, która urodziłaś Zbawiciela i przyniosłaś Światu radość, naucz nas na każdym kroku rozpoznawać w naszym życiu Boga i przyjmować go zawsze gdy do nas przychodzi.

4. Ofiarowanie Pana Jezusa w Świątyni.

Józef i Maryja ofiarowują Jezusa w Świątyni. Swojego jedynego syna, najcenniejszą rzecz w ich życiu. Chcą, żeby to Bóg wziął go w swoją opiekę.

Co jest dla Ciebie najcenniejsze? Co Ty możesz ofiarować Bogu? Godfrey nie ma za wiele. Życie młodego chłopaka w Zambii nie jest proste – trudno znaleźć pracę, nie ma wsparcia od rodziny, nie ma więc też pieniędzy. Jedyne co ma to swój czas i siłę. To właśnie postanowił poświęcić dla tych, którzy mają jeszcze mniej. Codziennie od poniedziałku do piątku, o 7.30 stawia się w szkole garażowej, żeby ofiarować swój czas i wiedzę najbiedniejszym dzieciom z naszej dzielnicy. Tym które nie potrafią pisać i czytać, tym które nie potrafią się zachować, ze względu na sytuację w rodzinie. Widzi, że jeśli oddaje to co ma najcenniejsze Bogu, On wyciąga z tego jeszcze więcej dobra.

Maryjo, która nie wahałaś się ofiarować swojego Syna w świątyni, ucz nas ofiarowywać Bogu całych siebie, nasze mocne i słabe strony, nasze radości i smutki, by On mógł wydobywać z nas dobro.

5. Odnalezienie Jezusa w Świątyni.

Kiedy tylko Józef i Maryja spostrzegli, że Jezusa nie ma z nimi zaczęli go szukać. Odnaleźli go tam gdzie przynależał – w domu Ojca. Tu dzieci nikt nie szuka. Chodzą tu i tam, pozostawione same sobie. Jacka siostry znalazły pod Shopritem – jedynym supermarketem w Mansie. Chodził od samochodu do samochodu prosząc o kilka kwacha. Jack nie ma taty a mama choruje i często leży w szpitalu – chłopiec próbuje zebrać pieniądze na leki. Siostry salezjanki zajęły się nim – przyjęły do szkoły i zapewniły wszystko co potrzebne jest do nauki. W tym roku Jack ukończył podstawówkę. Na placówce Don Bosco czuje się jak w domu. Ten opuszczony, zagubiony chłopak zaczyna dostrzegać, że ma Ojca, który szuka go zawsze, gdziekolwiek by się nie znalazł.

Maryjo, pomagaj nam zawsze odnajdywać Chrystusa w naszym życiu. Dawaj nam pewność, że nie jesteśmy sami. Prosimy Cię za wszystkie opuszczone dzieci – przyprowadzaj je do domu naszego Ojca.


TAJEMNICE ŚWIATŁA

1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie.

Chrzest a raczej Jego brak jest dla Stewarda przeszkodą w byciu w pełni przy Jezusie. Jego rodzice, gdy był mały nie interesowali się Bogiem i Steward żyje bez chrztu. Za to jest blisko rodziny salezjańskiej, jest dobrym wychowawcą i ma dobry kontakt z dziećmi. Często uczestniczy we Mszy Świętej i uczęszcza na różne spotkania o tematyce religijnej. Ale bez chrztu nie może przystępować do Komunii Świętej, czyli nie może w pełni uczestniczyć w Eucharystii. Chce być blisko Jezusa, ale wciąż się boi. Nie jest gotowy na podjęcie decyzji o przyjęciu chrztu. Zły wlewa mu tyle wątpliwości, że nie chce już o tym myśleć. Chrzest jest cennym darem, który dostaliśmy od Pana, dzięki naszym rodzicom. Ale mając chrzest, możemy i tak zbywać Pana Boga, nie chcieć Go znać i unikać spotkania z Nim. Może i decyzję o przyjęciu chrztu podjęli za Ciebie Twoi rodzice, ale decyzję o byciu przy Jezusie musisz już podjąć sam. To że mamy chrzest to nie znaczy, że jesteśmy bliżej Pana Boga niż Steward.

Panie ochrzczony w rzece Jordan, wlej w nas pragnienie spotkania z Tobą.

2. Objawienie Pana Jezusa na weselu w Kanie.

Zróbcie cokolwiek wam powie” Czy jesteś w stanie to zrobić? Cokolwiek Ci powie? Czy w ogóle rozumiesz co do Ciebie mówi, przez różne sytuacje w Twoim życiu? Jeśli Ty sam nie rozumiesz sposobu jakim Pan do Ciebie mówi, po prostu Go nie słuchasz.

Nie znamy bemba, języka którym posługują się mieszkańcy Mansy. Mimo wszystko dzieci idąc do szkoły powinny znać język angielski i w większości rzeczywiście go znają. Lecz, gdy mówimy do nich po angielsku, nawet coś bardzo znaczącego, to nieraz możemy gadać ile sił, a dzieci nie chcą nas słuchać. Jednak gdy nasz przyjaciel, Zambijczyk, który pomaga nam uczyć w szkole garażowej, zaczyna mówić po bemba, dzieci słuchają jak zaczarowane. Raz zapytałyśmy ze zdziwieniem, o czym do nich mówił. Odpowiedział, że tłumaczył im jak utrzymać toaletę w czystości.

Może Jezus Ci się objawia każdego dnia, próbując coś przekazać, a Ty nie chcesz go słuchać, bo myślisz że do Ciebie nie mówi. Panie dodaj mi wiary i otwórz oczy na słowa które do mnie wypowiadasz.

3. Głoszenie przez Pana Jezusa Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia.

Siostra Maria, nasza przełożona wspólnoty, pochodzi z Włoch, i jest jedyną kobietą tutaj, do tego białą, która potrafi załatwić wszystko co chce z Zambijczykami. Jest w tym wszystkim bardzo mądra i kochająca. Nigdy nie działa dla ich szkody, a wręcz przeciwnie dba o ich interesy. Uczy i wychowuje. Siostra nie traci czasu, wszędzie gdzie idzie zabiera ze sobą Jezusa i mówi o nim kiedy tylko nadarza się okazja. Ludzie jej słuchają i często przychodzą po porady, i to nie tylko katolicy. A do Ciebie kto ostatnio przyszedł się poradzić, bo zobaczył jak żyjesz i jakie światło od Ciebie bije?

Panie Ty byłeś pierwszym tak wiarygodnym głosicielem, dodaj mi odwagi, abym z godnością mógł reprezentować Ciebie tu na ziemi.


4. Przemienienie na górze Tabor.

Przemienienie Pana Jezusa trwało chwilę. A ile potrzeba czasu, żeby przemienić własne serce?

Albatowi zajęło to trochę. Był uczniem naszej szkoły i był wyjątkowo roztargnionym i nieposłusznym chłopcem. Nikogo nie słuchał, wszędzie było go pełno, a gdy coś nie szło po jego myśli wpadał w szał i zaczynał wykrzykiwać coś po bemba, że nikt nie był w stanie go uspokoić. Trzeba było przy nim stać, żeby nie zrobił nikomu krzywdy i czekać aż się sam uspokoi. Miał co ciekawe, niezwykłą zdolność, zmieniania swoich przyjaciół. Chłopcy, którzy zaczynali się z nim trzymać, stawali się jeszcze gorsi od niego. On za to nie zważał na nikogo. Do czasu. Zaczął chodzić na zajęcia taneczne. Zebrał parę pochwał. I nagle zaczął się bardziej starać, i to nie tylko na tańcach. Zaczął słuchać, przestał bić i zastraszać kolegów, nie wpadał już tak często w szał. Co się stało? Czyżby trochę zainteresowania jego osobą zdziałało cuda? To też była tylko chwila, która zmieniła Albata nie do poznania.

A jak Ty pozwalasz, by Pan zmieniał Twoje serce? Czy ma do niego dojście? Panie przemieniony na górze Tabor, przychodź i odmieniaj moje serce każdego dnia, by mogło lepiej Cię widzieć.

5. Ustanowienie Eucharystii.

Eucharystia. Czym ona dla mnie jest? Godzinnym występem, z księdzem w roli głównej? Miejscem gdzie mogę się pokazać w nowych ubraniach przed sąsiadami? Dla Petera na pewno Msza Święta nie jest tym. Jest niewidomy od urodzenia, a jednak każdego ranka przychodzi sam na poranną Eucharystię, by śpiewać i uwielbiać Pana, jak mówi: „za Jego dobroć”. Ma niesamowity głos, którym ubogaca czas modlitwy, a na uwielbieniu, po Komunii Świętej, z wdzięczności, wychodzi na środek i zaczyna tańczyć dla Pana. Tylko dla Pana. Bo taniec jest bardzo specyficzny, nigdy wcześniej nie widział tańca, więc robi to jak czuję, dlatego nie zbiera pochwał i nie dba o to. Przychodzi dla Pana. Eucharystia jest jego codzienną siłą.

Jezu Ty ustanowiłeś Eucharystię i wiesz jaką ma moc pokonywania naszych codziennych trosk. Otwórz nam oczy jak otworzyłeś Peterowi na wspaniałość Twego daru.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz